Jurajska wyprawa wspinaczkowo-jaskiniowa

To było zaledwie pięć sierpniowych dni…

Piękna pogoda, cudowne jurajskie otoczenie i wspaniała atmosfera. Tak w skrócie można opisać wspinaczkowo-jaskiniową przygodę w skałkach Podzamcza i Ryczowa.

Wyprawa została zorganizowana dla mieszkańców miasta przez Speleoklub, we współpracy z Zespołem Szkół Technicznych, a wszystko dzięki wsparciu Urzędu Miasta Dąbrowa Górnicza.

Spotkaliśmy się na Górze Birów 17 sierpnia, rozbiliśmy namioty i ruszyliśmy zdobywać skały. Pierwszy dzień, to wspinanie na wędkę i pierwsze próby zjazdu na linie technikami jaskiniowymi. Potem wędrówka pod prysznic do okolicznej agroturystyki, gotowanie kolacji… a potem ognisko, kiełbaski, gitara i śpiew!

 

Dzień drugi…
Wspinaczka już na wyższe ściany a techniki jaskiniowe zaczynają być coraz trudniejsze- podchodzenie na linie, przepinki w górę i w dół: czarna magia, która dość szybko staje się zupełnie przyjazna i nawet lonże przestają się plątać. Pod koniec dnia rozgrywamy zatem zawody w technikach jaskiniowych o koszulkę speleokonfrontacji. Tor przeszkód obejmuje trawers przy skalnej ścianie, przeciśnięcie się przez skalną szczelinę i zjazd kominem z przepinkami. Rywalizuje piątka najodważniejszych uczestników- wielkie emocje i duch sportowy nie przeszkadzają zachowaniu fair play: zawodnicy podpowiadają sobie wzajemnie co najpierw przepiąć i gdzie postawić nogę… Wygrywają Paulina i Paweł I- To oni zgarną dziś przy ognisku koszulki. Jeszcze deporęcz torów linowych i zwijanie lin, a potem? Oczywiście ognisko, kiełbaski, gitara i śpiew (Agnieszka powoli zaczyna chrypnąć) w przerwie, kiedy jest już zupełnie ciemno, całą grupą zwiedzamy jaskinię w Górze Birów

Dzień trzeci…
Do technik linowych dochodzi pokonanie odciągu i zjazdu do okna a przepinki przestają sprawiać jakąkolwiek trudność. Następuje jednak „syndrom dnia trzeciego”- spowolnione myślenie, lekkie lenistwo i długie przerwy na podziwianie widoków 🙂 to normalny objaw zmęczenia i trzeba sobie trochę odpuścić. Nadciąga od strony Dąbrowy burza i w popłochu zwijamy liny a potem nasze małe miasteczko. Krótki deszcz udaje się przeczekać w namiocie bazowym, a potem pakujemy się do kilku samochodów,na jeden motor i jeden rower i ruszamy do Ryczowa.
Tu ponownie budujemy nasze kolorowe domki, organizujemy wyprawę po chrust a potem łucznictwo (dwie strzały zaginęły bez wieści, mimo przeczesania wszystkich okolicznych krzaków), szermierka (bez ofiar) no i… ognisko, kiełbaski, gitara i śpiew (Agnieszka śpiewa głosem Stinga i ma czerwone palce, ale dzielnie ją wspieramy) Dziś koszulki: dla Pawła II za pomoc w deporęczowaniu, dla Dominika za przełamanie lęku wysokości i dla Arka- przedszkolanki dnia.
Janusz organizuje konkurs gimnastyczny-nie wiem jak to nazwać… zawinięcie się wokół patyka? w każdym razie sztuka wybitnie cyrkowa 🙂 wielu próbuje, wywołując powszechną wesołość, ale trójce śmiałków ta sztuka się udaje!

Dzień czwarty…
Janusz organizuje wyprawę do jaskini Straszykowej, Ja i Jacek montujemy tyrolkę a Agnieszka z pomocą Pawła I poręczuje tor linowy – dziś odbędą się zawody o Puchar Speleoklubu. Po akcji jaskiniowej Agnieszka organizuje zawody – rywalizacja jest zaciekła, każdy stara się jak może. Aż miło popatrzeć, jak sprawnie biegają po linach, jak szybko przepinają przyrządy 🙂
Puchar zdobywa Paweł, wśród pań najszybsza jest „Ryba”, a startująca w kategorii „małolat” Natalia zaskakuje sprawnością.
Najlepsi zdobywają koszulki, Paweł otrzymuje puchar, a wszyscy zawodnicy drobne gadżety od firmy Milo.

To ostatnia noc przy ognisku… Janusz demonstruje sztuki magiczne, a na horyzoncie pojawiają się fajerwerki – jakby specjalnie dla nas. To pokaz sztucznych ogni na zamku w Ogrodzieńcu. Ognisko, kiełbaski, gitara i śpiew…

Dzień piąty…
Dużo wspinania, bo drogi w Ryczowie fajne, jazda na tyrolce nad polaną, a chętni mogą poćwiczyć autoratownictwo jaskiniowe – po tym na pewno będą siniaki…

Zwijamy nasze miasteczko i musimy się pożegnać.
Spotkamy się jeszcze w Zespole Szkół Technicznych na slajdowisku, gdzie uczestnicy otrzymają dyplomy uczestnictwa i płytki ze zdjęciami (termin spotkania wkrótce na stronie).

Jedno jest pewne – w przyszłym roku z pewnością będziemy chcieli znów zorganizować taki wyjazd, na który zaprosimy mieszkańców naszego miasta.

Wyprawę zorganizowała Iza Włosek, a dzielnie wspierali mnie klubowi wolontariusze:
Janusz Płodzień, Agnieszka Włosek, Marcin Sokołowski, Michał Osuch, Jacek Sznicer