Manewry Ratownictwa Jaskiniowego

{phocagallery view=category|categoryid=187|imageid=4049|float=right}W dniach 10-13.11.2011 odbyły się Manewry Ratownictwa Jaskiniowego, organizowane przez Komisje Taternictwa Jaskiniowego, a mające na celu przygotowanie taterników jaskiniowych do samodzielnych akcji ratunkowych oraz pomocy, jakiej udzielić mogliby działającym w rejonach krasowych Grupom Ratunkowym. Ze względu na specyfikę rejonu działania taka pomoc może okazać się bardzo użyteczna. W końcu nie wystarczy jedynie podstawowe przeszkolenie. Znajomość konkretnej jaskini, w której przeprowadzana jest akcja ratunkowa jest ogromnie istotna.

 

Na manewry zgłosić się mógł każdy zrzeszony w PZA taternik jaskiniowy, który ukończył podstawowy kurs z zakresu ratownictwa jaskiniowego. W tym roku frekwencja nie była zadowalająca, dlatego do akcji włączyli się również taternicy, którzy nie ukończyli podstawowego kursu. Ich głównym zadaniem było zaporęczowanie trudności i przygotowanie drogi dla ratowników.

Wśród zmiennej liczby uczestników manewrów (wahającej się między 12 a 20 osób) znalazło się troje członków Speleoklubu Dąbrowa Górnicza. Krzysiek, który dzielnie starał się ustabilizować złamane udo poszkodowanego (w tej roki Marek Lorczyk), Ja – zajmująca się głównie obijaniem się i zjadaniem żelek, w przerwach to poręczująca, to deporęczująca, a czasem nawet potrzymałam nosze! 🙂 Oraz występująca w roli instruktora i dokumentującego – Iza. Uczestnicy z Poznańskiego, Wrocławskiego, Krakowskiego, Olkuskiego, Tarnogórskiego speleoklubu oraz oddziałów Poznańskiej i Wrocławskiej Straży Pożarnej, bacznie obserwowani byli nie tylko przez Izę. Kadrę instruktorską wyjazdu stanowili  Marek Lorczyk (SKTJ) oraz Michał Konarski (SW), zasileni później przez Kierownika (WKTJ) oraz Wielbłąda (AKG).

{phocagallery view=category|categoryid=187|imageid=4031|float=right}Pierwszego dnia ruszyliśmy doliną Ku Dziurze, prowadzącą… ku dziurze. Niewielka, przewiana, nasłoneczniona jaskinia, której nazwa jest dlań idealna. Tam 12 członków grupy zostało podzielonych na trzy zespoły, zajmujące się kolejnymi odcinkami Dziury. W roli poszkodowanego wystąpił Michał Konarski, któremu dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji udało się nawet przeżyć!

Kolejny dzień to podział na dwie grupy i akcje ratunkowe w Miętusiej Wyżniej oraz Kasprowej Niżniej. Dwóch poszkodowanych: Wielbłąd oraz Marek oraz dwóch kierowników: Janek i Bartek. Jako nieposiadająca umiejętności rozdwojenia się ruszyłam ku Kasprowej, gdzie spędziliśmy 7 godzin, próbując uratować instruktora oraz jego połamane udo, na wszelki wypadek rezygnując jednak z usztywnienia go. Ze względu na to, że w jaskini było suchutko jak na pustyni, znaleźliśmy poszkodowanego w wąskim korytarzu prowadzącym do Syfonu Danka. Zarówno Marek, jak i wszyscy członkowie zespołu bezpiecznie wrócili na bazę, gdzie podsumowano wszystkie błędy i pomyłki. Tego samego dnia wyznaczono plany na dzień następny.

Ostatnią akcją (po raz kolejny ratowaliśmy Marka) było ratownictwo przeprowadzonej w Czarnej. Grupa poręczująca (a w niej moja osoba, Lisek oraz Piotrek z WKTJ’u) wyszła już o 7. rano i spędziła w jaskini około 16 godzin, mimo świetnego kierownictwa Adama. Co prawda sam transport zaczął się dopiero w okolicach 16, ale biorąc pod uwagę trudności w przenoszeniu noszy przez Partie Królewskie było całkiem zacnie.

Niedziela, to dzień pożegnań, podziękowań, podsumowań, mycia sprzętu, testowania Wrocławskiego systemu Nicola i przebijania się przez korki ku własnym łóżkom, zostawiając słoneczne Tatry za sobą i wjeżdżając w mglistą, zimną Polskę.

 

 

{phocagallery view=category|categoryid=187|limitstart=0|limitcount=0}