W pierwszy majowy weekend, postanowiliśmy wybrać się na położony o 300 km stąd Słowacki kras. My tzn. Ja( Łajdak), Wojtek Kuczok, Jakub Dębski, Agnieszka Matejuk oraz Łukasz Wojtowicz ( Bobry żagań). Wyjazd od samego początku zapowiadał się ciekawie, a pierwsze niespodzianki dotknęły nas już na granicy. Jakub D. niestety nie zabrał ze sobą dokumentów potwierdzających jego tożsamość i w świetle prawa jego eskapada majowa zakończyła się w Korbielowie. Na szczęście tuż obok przebiega szlak na Pilsko, gdzie można legalnie przejść bez większych problemów na stronę naszych sąsiadów. Nasz chłop wmieszał się w 4 osobowy tłum i znudzonym celnikom nie chciało się go legitymować. Przedzierając się przez zaśnieżony jeszcze dość poważnie las udało mu się znaleźć po Słowackiej stronie, gdzie odebraliśmy go udając się w dalszą podróż. Pierwszym naszym celem była jaskinia Ponorna znajdująca się w Silickiej Planinie.
Mieliśmy dość dokładny opis dojścia, więc nie było problemów z namierzeniem celu. Już w pierwszych partiach jaskini okazało się, że coś jest nie tak. Przechodząca grupa Węgrów poinformowała nas, iż interesująca nas jaskinia jest nieopodal. Okazało się, że była to jaskinia Garlika, potocznie zwana Czosnkową. Jaskinia o rozwinięciu pionowym, ciasna i trudna technicznie, schodząca gdzieś na 60, może 70 metrów pod powierzchnie, całkowicie pozbawiona szaty naciekowej. Po wyjściu udaliśmy się do właściwej groty, lecz także nie obeszło się bez niespodzianek. Rozwinięcie jaskini odbiegało od opisu, który dostaliśmy, a właściwe zaporęczowanie jej było praktycznie niemożliwe, gdyż rozmiar istniejących tam spitów odbiegał niestety od naszego standardu. Jaskinie osiągnęliśmy gdzieś do połowy jej całego rozwinięcia, czyli zeszliśmy także gdzieś na 60 metrów. Następnego dnia zmieniliśmy, nasz rejon działania i udaliśmy się na Planine Plesivską, gdzie rozpoczęliśmy poszukiwania Dzwonnicy, najbardziej popularnej i zarazem najbardziej strzeżonej studni Słowackiego Krasu. Jest to jaskinia o głębokości 100.5 m rozwijająca swą szerokość po osiągnięciu 50 metrów. Jaskinia bardzo bogata w szatę naciekową i bardzo przestronna. Dla ciekawości, jaskinia jest tak pilnowana gdyż oprócz zwykłego zakazu, studnia jest na liście zabytków przyrody UNESCO. Nam się jednak udało i nikt nie wsadził nas do aresztu. Następnego dnia oprócz telefonowania do konsulatu i wycieczki po komisariatach w celu uzyskania odpowiedniego papieru umożliwiającego legalny powrót do kraju naszego kolegi, wykonaliśmy telefon do pana Stankovica. Jest to człowiek opiekujący się jaskinią Krasnohorską, w której znajduję największy stalagmit europy osiągający 32.6 m wysokości. Jaskinia jest przygotowana do ruchu turystycznego, posiada mosty linowe, chodniki i schody. Pomijając te udogodnienia dziura bardzo piękna, posiada ciekawe formy naciekowe i dość duże przestrzenie. Niestety brakowało nam w niej „morawskiego” szaleństwa. Był to ostatni etap naszego wyjazdu i po wielu godzinach jazdy w naprawdę dużym deszczu i oczekiwaniu na granicy wróciliśmy wszyscy do domu.
Łukasz „Łajdak” Wojdała