„Lisovska Jaskinia”, Słowacja – marzec 2003

W dniach 15,16 marca 2003 wybraliśmy się na Słowację w okolice RUZOMBEROKa do jaskini LISKOVSKIEJ, w składzie Agnieszka Danecka, Wojciech Kuczok, Maciej Pawełczyk, Jakub Dębski oraz oczywiście Ja czyli Łukasz „Łajdak Wojdała. Zostaliśmy zaproszeni przez tamtejszy klub( Oblastna Speleologicka Skupina Rużenberok) opiekujący się w/w jaskinią. Dokładnie bracia Pavol i Miroslav Jurećka, którzy od 1998 roku sprawują pieczę nad dziurą. Nasze podekscytowanie było o tyle większe, że byliśmy według nich pierwszymi Polakami odwiedzającymi ich podopieczną. Jaskinia ma 3708 m długości korytarzy raczej o rozwinięciu poziomym i wpuszcza nas do środka aż dwunastoma otworami. Oczywiście wszystkie bezpiecznie pozamykane miejscowymi patentami. Liskovska jaskinia nie urzeka nas pięknością form naciekowych, ale stanowi bardzo ciekawy labirynt o wielu możliwościach wariantowania dziury.

 

Progi czy studnie osiągają niewielkie głębokości i pokonuje się je za pomocą drabinek, liny z węzłami lub po prostu na żywca. Ostatnie rozwiązanie jest najczęściej stosowane. Jest wiele miejsc gdzie można się zmęczyć mówię oczywiście o meandrach i zaciskach. Jaskinia ma także kilka naprawdę dużych sal, które można porównać do przestrzeni znajdujących się w naszej Czarnej. Na samym końcu oczywiście czekała na nas niespodzianka, mianowicie kopanie. To taka symboliczna zapłata za oprowadzenie. Szybko podzieliliśmy się rolami( jeden w wykopanej studni, jeden na wyciągarce, jeden do wyciągania wiader i jeden do noszenia ” kibli” z urobkiem )i odrobiliśmy pańszczyznę w postaci 35 wiader.

Jaskinia Liskovska jest bardzo starą jaskinią o podłożu historycznym i archeologicznym. Pavol Juricka znalazł tam mianowicie ( z czego był bardzo dumny) figurkę prawdopodobnie z brązu przedstawiającą byka, która pochodziła jak dobrze rozszyfrowałem z końca 4 tysiąclecia p.n.e. Można ją podziwiać w Ruzenberskim muzeum. W jaskini znaleziono również kości 48 osób, które podobno niosą dowody na zwyczaj ludożerstwa. Mnie wydaje się raczej, że szkielety tam leżące należały do ofiar wojny, lecz nie mnie to oceniać. Wiele szkieletów zostało zabranych przez archeologów, ale nieliczne leżały jeszcze w jaskini i robiły piorunujące wrażenie. Znale�#263 też można tam części ekwipunku żołnierskiego. Widzieliśmy wykopany hełm SS oraz pociski. Bracia Jurićka mieli w niej także granaty, lecz zostały skonfiskowane przez tamtejszą policję. Reasumując jaskinia warta zwiedzenia i polecenia innym.

Na dzień następny zaplanowana została eksploracja Camberowej Sondy; małej jaskini znajdującej się w tym samym kompleksie, która rokuję nadzieję na połączenie z korytarzami Liskovskiej. Wstępny plan był bardzo ciekawy, ponieważ mieliśmy wysadzać zasklepienie. Niestety z braku wiertarki nie można było prawidłowo umieścić ładunków wybuchowych i pozostały tylko najpopularniejsze metody, mianowicie „łopatologia� Z powodu ciasności nie mogło wejść do środka dużo osób, więc do eksploracji ruszyli Pavol, Wojtek i jeszcze jeden Słowak, którego imienia nie zapamiętałem. Z relacji Kuczoka okazało się, że eksploracja polegała na toczeniu dużych kamieni i jeśli ten toczył się dłużej niż 2 sekundy to dawało sygnał do kłucia danego odcinka. Pan Wojciech K. przeszedł przez specjalnie rozkopany dla niego zacisk i odkrył jako pierwszy na całym świecie ( i niewiadomo gdzie dalej) SZEśCIOMETROWą SALKę. Specjalnie wyeksponowałem to zdanie, ponieważ przy butelce rumu w drodze powrotnej jego duma sięgała zenitu. Muszę jeszcze zaznaczyć, że zacisk ten obnażył Wojtka z dolnej części dwuczęściowego kombinezonu i po wyjściu z jaskini w szerokiej płachcie oraz rajtuzach dumnie świecił strojem muszkietera.

Reszta towarzystwa zdecydowała się trochę poznać okolice i pod przewodnictwem Mira wybraliśmy się na przejażdżkę. Pokazał nam bardzo ciekawy wodospad zwany Luczańskim pod, którym także znajdowała się niewielka jaskinia. Z powodu pogody nie skusiliśmy się obejrzeć jej od środka. Byliśmy także w miejscu ciekawie zwanym PROSIEK. Kapitalna dolina, charakteryzująca się pięknym widokiem, wieloma jaskiniami, wąwozem, dużymi turniami i w ogóle rewelacja. Bardzo fajna letnia wycieczka na cały dzień, lecz my niestety nie mieliśmy na tyle czasu. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że w pewnych miejscach można było stanąć nad urwiskiem i podziwiać płynący w wąwozie jakieś 80 metrów niżej potok.

Wyjazd okazał się całkiem ciekawy i wzbogacił nas o nowe kontakty. Następnym razem mamy ochotę na STARY HRAD ( 50 metrowe drabinki), najgłębszą jaskinię na Słowacji, ale zobaczymy.